poniedziałek, 17 grudnia 2012

WOJNA O KRZYŻ I CO SIĘ ZA TYM KRYJE?



W świecie stworzonym przez Boga, wszystko jest symbolem, ponieważ każda rzecz jest na swój sposób wyrazem i nosicielem idei Bożej[1]. Również krzyż jako symbol kryje w sobie obiektywną, istotną treść. Przywołuje on na myśl rzeczywistość  wcześniej nieznaną lecz przez śmierć Jezusa Chrystusa nam objawioną. Gnostycy mówią, że krzyż to symbol naszej podwójnej natury i podwójnego dążenia - pozioma belka symbolizuje świat doczesny, nasze w nim życie, plany itd. Belka pionowa symbolizuje nasze wzniosłe, duchowe dążenia - rozwój i tęsknotę za absolutem. Obydwa światy łączą się w centralnym punkcie naszej istoty, w którym dokonuje się pojednanie i harmonizowanie tych dwóch różnych światów - harmonia jest tu niezbędna, bo rozwój  może dokonać się tylko na planie fizycznym, a łączącym te dwa aspekty jest serce.
Pamiętamy jeszcze te dni po katastrofie smoleńskiej, gdy zjednoczeni tą jedyną w swoim rodzaju w historii naszego kraju a może i świata tragedią, śledziliśmy przewijające się przed Pałacem Prezydenckim dziesiątki lub nawet setki tysięcy osób pragnących oddać hołd poległym. Było to nie tylko uwarunkowane chęcią oddania czci, ale przede wszystkim pragnieniem zamanifestowania jedności, czegoś co liberalno- masońskie elity boja się jak diabeł święconej wody, a co pospolicie nazywa się patriotyzmem czyli ukochaniem własnego narodu. To w tamtych dniach i w tym miejscu dokonało się pojednanie i zharmonizowanie tych dwóch rożnych światów zawartych w ramionach ustawionego krzyża. Łączącym te dwa aspekty( skrzyżowane belki) w wymiarze niejako kosmicznym było serce, z tym, że było to serce narodu, które w tym czasie i tym miejscu objawiło się w sposób prawdziwy i nieskazitelnie czysty.
Krzyż będący niejako uosobieniem tych ukrytych bo wyśmiewanych, opluwanych i zdeptanych uczuć i pragnień stal się ( i to miejsce również) źródłem niezwykłej mocy, niezwykłej energii mogącej zmienić losy Polski a może nawet i świata.
Skąd taka moc? Odkąd chrześcijanie zaczęli przedstawiać drzewo krzyża samo, a nie jako wyobrażenie jakiegoś tajemniczego znaku, zaznacza się tendencja uznawania go jako znaku , który przynosi życie i nim obdarza[2]. Ikonografia i literatura patrystyczna ( dla nie wtajemniczonych, patrologia jest to nauka o Ojcach Kościoła)przedstawia także krzyż jako maszt „nowej arki”, w której znajdują się ocaleni i ochrzczeni. W podobnym duchu, starotestamentowej interpretacji krzyż występuje jako drabina do nieba, jako świecznik, który pozwoli daleko rozlać się „światłu”
Refleksją dla nas, nie tylko chrześcijan przecież, ale dla nas jako narodu winny być słowa apostoła Pawła, który pisze o krzyżu jako o znaku pojednania z Bogiem (por. Ef 2,16), znaku pokoju (por. Kol 1,20), znaku mocy Bożej (por.1 Kor 1,18), znaku chluby (por. Ga 6,14). Takie widzenie eschatologicznego znaczenia znaku krzyża pozwalało pierwszym chrześcijanom dojrzeć w drzewie poniżenia i hańby –znak zwycięstwa dobra nad złem, prawdy nad kłamstwem, życia nad śmiercią oraz przede wszystkim symbolu w którym to co boskie łączy się z tym co ludzkie(por. Kol 1,20).
Ślady krzyża odnajdujemy już w starożytnym Babilonie i Asyrii w XVIII i XVII w p.n.e. Był znakiem i symbolem Boga – Słońca. Był również obecny w Egipcie. Symbolizował miedzy innymi greckiego Dionizosa, babilońskiego Bela, Dumuzi, chaldejskiego Tammuza, nordyckiego Odyna, rzymskiego boga przyrody Bachusa, perskiego Mitry. Symbol ten był znany również cywilizacjom Azteków i Majów oraz słowiańskim i germańskim ludom. Ale nie religijne znaczenie krzyża jako znaku powinno być dla nas w tym przypadku najważniejsze. Oczywiście Polska w swej znacznej części populacji przynależy do Kościoła Katolickiego, a my jako naród do chrześcijańskiego dziedzictwa Europy, więc odniesienia do teologii Kościoła są uzasadnione, choć wykładnią dla nas powinny być uniwersalne przesłania znaku krzyża jednak bez oderwania od rzeczywistości, czyli czasu i miejsca.
Krzyże w naszym kraju stoją na rozstajach polnych i leśnych dróg, też nowoczesnych autostrad, na placach i w parkach naszych miast. Spoglądają na nas z nad grobów naszych zmarłych, ze szczytów gór i pagórków. Tylko głupek lub prawdziwy ignorant mógłby twierdzić, że w Polsce krzyż jest tylko znakiem śmierci i zagłady a nie uwieńczeniem autentycznie przebytej drogi, znakiem zwycięstwa, prawdy i nieśmiertelności.
No właśnie, nieśmiertelność  czyli wieczna pamięć o ofiarach a w szczególności o Lechu Kaczyńskim jest zagrożeniem dla zmieniającego się obrazu Polski jako eksperymentu NWO
(bez względu na to czy nasze elity są w tym świadomie czy nie?)  
Krzyż był i jest również symbolem władzy umieszczanym na królewskich insygniach, również symbolem odpędzającym złe duchy. W Polsce nazywanej „krajem mogił i krzyży” jest on symbolem zbiorowej pamięci, pod nim ukryta jest najbliższa historia. Krzyż prowokuje pytania, po co tu stoi i dlaczego?
Do tej pory nikomu w tzw. przestrzeni publicznej krzyż nie przeszkadzał. Nikomu też, za wyjątkiem komunistów nie przeszkadzały rodzące się za jego przyczyna pytania, czy chodziło o Krzyże Katyńskie stawiane podczas 1 listopada, czy Krzyże Gdańskie , Poznańskie, czy też te  z pod Kopalni Wujek?
Czy Krakowskie Przedmieście jest próba generalną do zdewaluowania symbolu krzyża i jego znaczenia w przestrzeni Europy? Być może, nigdy w żaden sposób ultraliberalne media nie wylały tylu steków bzdur i tylu pomyj na ludzi broniących go, nie jako znaku zmartwychwstałego Chrystusa, ale znaku jedności narodu i znaku jego pamięci oraz wytrwałości w dążeniu do prawdy i sprawiedliwości.
Znak krzyża pełny swój sens uzyskuje dopiero dzięki naszemu otwarciu się na jego tajemnicę.
Jego oddziaływanie jest tym większe im nasze korelacje z nim, a jako forma zbiorowej pamięci i emocji stanowi źródło o niespotykanej sile mogącej zmieniać losy nie tylko poszczególnych istnień ale także państw i narodów. Jest on ogniwem które spaja nas i daje nam silę jednocześnie czerpiąc ją od nas, ten mistyczny dualizm jest wielką ale radosną tajemnicą.
Krzyż jako symbol powinien być rozpatrywany na dwóch poziomach, psychologicznym i energetycznym. Poziomem psychologicznym jest to czego oczekujemy wyobrażając sobie ten symbol. Wyobrażenia nasze kształtuje tradycja, nasz światopogląd i przekonania innych ludzi bądź medialna rzeczywistość( w tym przypadku wyjątkowo negatywna). Jest rzeczą oczywistą, że myśli i wyobrażenia są energią, ( nie jestem zachwycony prawem przyciągania) ale wierzę w to, że Krzyż Smoleński obok wytworzonej energii, którą nadało mu swoimi myślami i wyobrażeniami miliony Polaków, posiada również własną energię określana jako energia kształtu. Przede wszystkim jednak skupia w sobie niczym soczewka tą wytworzoną  wskutek tragicznych wprawdzie wydarzeń ale jakże pozytywną i czystą energię, która jest dla elit zagrożeniem, gdyż ma w sobie moc sprawczą, moc odrzucenia kłamstwa na rzecz prawdy i moc zwycięstwa dobra nad złem.

Jarosław Kaczyński mówiąc o prezydencie Komorowskim, że został „wybrany przez nieporozumienie” niestety się mylił. Tu nic nie dzieje się przypadkiem.
Wszyscy pamiętamy tą wielka traumę Tuska i Platformy po przegranych wyborach prezydenckich i parlamentarnych. Pamiętamy te zabiegi mające zapewnić mu wybór narodu, szybki i cichy ślub kościelny (chyba po 25 latach małżeństwa?). I cóż takiego zaszło, że z tej wizji , z tego marzenia tak łatwo gotów był zrezygnować na rzecz człowieka , który nigdy takich ambicji nie miał. Komorowski został do tego zadania wybrany przez elity, gdyż Olechowski ( określany przez wielu jako przedstawiciel polskich elit w Rządzie Światowym) nie miał absolutnie żadnych szans! Natomiast jeżeli chodzi o Tuska, musiało coś zajść, co skłoniło go do tej decyzji. Biorąc pod uwagę jego niesłychane, wręcz chore ambicje musiało być to coś naprawdę godnego uwagi. Być może w masońskich elitach Europy zapadła decyzja o predysponowaniu Tuska do jakiegoś dużego stanowiska, w zamian za wyeliminowanie Braci z wpływu na politykę Polski a przez to i Europy. Tusk, polityk małego kalibru , z kraju który „miał szansę siedzieć cicho” być może zostanie zastępcą samego Barosso. Pytanie za jaka cenę?
To my jesteśmy przedmiotem tej transakcji! Polska jako najbardziej katolicki kraj w Europie, zaplecze powołań kapłańskich dla zlaicyzowanej Europy i misyjnych dla Świata jest cierniem, zadrą, wrzodem na dupie masońskiej Europy. Wojna toczy się tu i teraz. Czy wojna o Krzyż jest tego preludium czy apogeum nie wiemy, ale znając zamierzenia tej „jewriejnej kamandy Tuska”(pisałem już o tym na tej stronie” możemy się spodziewać najgorszego.

Krzyż Smoleński nie jest przeciwko komukolwiek. Jest wezwaniem do wielkiej odpowiedzialności (szkoda, ze nie wszyscy biskupi to rozumieją albo zrozumieć nie chcą), gdyż już „Niespełna półtora tysiąca lat temu św. Cezary z Arles tak oto upominał swoich słuchaczy, aby nie nadużywali znaku krzyża: "Cóż pomoże, jeżeli znak krzyża kładziemy na czole i na ustach, a wewnątrz w duszy mamy złożone zbrodnie i grzechy? Kto bowiem źle myśli, ten i źle mówi, źle czyni, jeśli się nie zechce poprawić, a gdy się żegna, grzech jego nie maleje, lecz się powiększa. Wielu bowiem jest takich, co idąc kraść lub cudzołożyć, jeśli się potkną, żegnają się, a jednak od złego uczynku się nie cofają; i nie wiedzą, nieszczęśni, że raczej zamykają w sobie diabły, niż by je wyrzucali" (Kazanie 131).[3]
Widzimy więc, że przede wszystkim jest on znakiem jedności, doświadczyliśmy tego w tamtych dniach gdyż( mam nadzieje, ze ateiści i wyznawcy innych wyznań wybacza mi te wtrącenia) "przez krew Jego krzyża", Bóg "znów pojednał wszystko z sobą" (Kol 1,20)
 Tak jak Chrystus przez swoją śmierć na krzyżu naprawdę "uczynił jednością" wrogie części ludzkości, "bo zburzył rozdzielający je mur -- wrogość" (Ef 2,14).,  tak śmierć tych 96 ludzi z różnych opcji politycznych uczyniła nas i ich jednością. Ich śmierć zburzyła rozdzielający ich i nas mur, powinna więc być początkiem myślenia o państwie jako o dobru wspólnym, jako dziedzictwie pokoleń, a nie jako kondominium partyjnych, korporacyjnych bądź też obcych interesów. Już wiemy, że nie jest tak dla wszystkich?
Zakończę te rozważania słowami Simone Weil,  której krzyż Chrystusa jawi się jako kosmiczna dźwignia, mająca moc przemieniania sensu wszechświata: "Kiedy ciąży nad nami cały wszechświat, nic innego poza samym Bogiem nie może stanowić przeciwwagi -- poza Bogiem prawdziwym, bo fałszywi bogowie, nawet nosząc imię prawdziwego, są tu bezsilni. (...) Dlatego właśnie krzyż jest wagą, na której ciało kruche i lekkie, ale które było ciałem Boga, przeważyło ciężar całego świata. Daj mi punkt oparcia, a uniosę świat. Tym punktem oparcia jest krzyż. Innego być nie może. Musi znajdować się on na przecięciu świata i tego, co nie jest światem. Krzyż jest takim właśnie przecięciem".
illuminatus



[1] Por. Katolicyzm A-Z, Praca zbiorowa pod red. Z. Pawlaka. Poznań 1989, s.360.
[2] Por. J. Kudasiewicz, Logos i etos krzyża, Warszawa 1980, s.5-9.
[3] Jacek Salij OP, Poszukiwania w wierze, Wyd. W drodze, Poznań.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz